Drogie Mamy ze stolicy, na pewno nie raz zastanawiałyście się, gdzie pojechać na weekend z dziećmi, tak aby miejsce było przyjazne dzieciom, no i blisko Warszawy. Jeśli szukacie sprawdzonego miejsca, to bardzo polecam mój ulubiony Hotel, idealny na wypady z dziećmi – Warszawianka Wellness & Spa w Jachrance.
Całą rodziną, a czasem też tylko we dwoje, byliśmy tam na pewno kilkanaście razy, jeśli nie więcej. Natomiast w maju tego roku postanowiłam wybrać się tam po raz pierwszy na dość nietypowy babski wypad, bo z moją prawie 3,5 letnią córeczką:). Tylko my dwie. Tworząc ten subiektywny opis Hotelu będę podążać śladami właśnie tej wyjątkowej, majowej wycieczki.
Jak daleko trzeba jechać? Bardzo blisko! Hotel mieści się w niedużej odległości, bo ok. 45 km od Warszawy. Jedziemy tam z dziećmi ok. 50 minut, co nawet z dwójką maluchów niebędących amatorami samochodowych wycieczek wydaje się być akceptowalne.
Mimo niewielkiej odległości od Warszawy, Hotel położony jest w otoczeniu pięknej przyrody – Zalewu Zegrzyńskiego i wszechobecnej zieleni. W tak sprzyjającej aurze, odpoczynek i relaks przychodzą zupełnie naturalnie.
Chcąc więc oderwać się nieco od codziennej rutyny (Julka od przedszkolnych obowiązków;), przyjechałyśmy rano i bez problemu dostałyśmy pokój pomimo, że doba hotelowa rozpoczyna się o 16:00. Rozpakowałyśmy wszystkie rzeczy i rozgościłyśmy się ślicznym i dość przestronnym pokoju. Hotel ma do zaoferowania dużo różnych pokoi, my zawsze wybieramy Superior. Jak przystało na babski wyjazd, każda przyjechała ze swoim ulubionym napojem i z ulubioną parą butów:). W pokoju czekał na nas też szlafrok i klapki (no…dla Julki musiałam zabrać jej własny) – zachęcając do jak najszybszej wizyty w SPA. Ale ponieważ moja towarzyszka jak na razie nie potrzebuje zbyt wielu zabiegów, by pięknie i promiennie wyglądać, oparłyśmy się bogatej ofercie zabiegów podtrzymujących urodę;). Nie czekając zbyt długo, postanowiłyśmy skorzystać z przepięknej pogody i udać się na śliczną hotelową plażę, której brzeg łagodnie schodzi do wody. Byli tacy, którzy tego ciepłego, majowego dnia nawet się kąpali, my jednak zdecydowałyśmy się wyłącznie na kąpiel słoneczną:)
Dla mojej córeczki to był istny raj: biały piasek, woda, w której można moczyć stopy, no i pływające po jeziorze kaczki i łabędzie, tylko czekające na okruszki chleba. Rozłożyłyśmy kocyk i Julka wzięła się za karmienie kaczek i łabędzi. A ja leżąc na leżaku, sprawnie uzupełniałam prowiant dla wodnych głodomorów.
Hotel posiada też swoją własną przystań, gdzie istnieje możliwość wypożyczenia skuterów wodnych, motorówek czy żaglówek. A tuż przy plaży znajduje się mała wypożyczalnia leżaków.
Jest tam też niewielki, drewniany pomost, poprzez który w kilku miejscach można dostać się choć trochę w głąb wody. Widoki są naprawdę śliczne, więc i my postanowiłyśmy posiedzieć na tym pomoście, potem moczyłyśmy nogi w wodzie i zbierałyśmy malutkie muszelki.
Po plażowaniu przyszedł czas na małe co nieco. Do mojego burczącego brzucha zawsze najbardziej przemawia menu Chaty Góralskiej:). Hotel ma co prawda kilka restauracji (Yacht Club, Galeria, Chata Góralska, restauracja Mak’s, elegancki Lobby Bar), ale Chata Góralska oferuje konkretne, swojskie jedzenie – takie, jakie w intensywnym dniu pełnym wrażeń lubimy najbardziej. Wystrój, menu i muzyka w Chacie Góralskiej nawiązują do ludowej tradycji – aż chce się wejść i zacząć biesiadować:). Tym razem, zjadłyśmy naprawdę wyśmienite pierogi z mięsem, a na deser wybrałyśmy przepyszną bezę.
Dla amatorów bardziej współczesnej kuchni, zaraz obok znajduje się nowoczesna marina – restauracja Yacht Club.
Po tym biesiadowaniu postanowiłyśmy udać się na poobiednią drzemkę. Moja córeczka wciąż jeszcze śpi w ciągu dnia, więc z przyjemnością skorzystałam z tej opcji razem z nią. Każda mama dwójki małych dzieci na pewno mnie zrozumie:).
W trakcie tej godzinnej sjesty naładowałyśmy akumulatory i zapragnęłyśmy dalszych rozrywek. Tym razem padło na basen. Basen to mało powiedziane, Hotel dysponuje ogromnym Aqua Parkiem, w którym jest cała masa atrakcji dla dzieci. Ja opiszę te, które dały szczególną radość mojej córeczce.
Cała strefa basenowa obejmuje 20 metrowy basen sportowy, dwa jacuzzi z ciepłą wodą, basen rekreacyjny w kształcie wyspy wraz z rwącą rzeką, wodospad wodny i gorące gejzery. Co istotne, strefa basenowa posiada brodzik z parasolem wodnym dla dzieci.
Piszę o tym dlatego, że wiele hoteli, nawet tych przyjaznych rodzinom z dziećmi, ma w swojej ofercie basen, jacuzzi i strefę saun, często jednak nie posiada brodzika.
Moja córeczka jest teraz w takim wieku, że już nie bardzo chce przebywać na moich rękach w głębokim basenie, a jeszcze nie nauczyła się sama pływać. Stąd jedyną opcją, komfortową dla niej w tej chwili, jest pluskanie się w brodziku. W tak płytkiej wodzie zakładam Julce kolorowe koło i motylki, a sama siadam obok, żeby mieć ją na oku. Nie muszę już jednak jej cały czas asekurować. Siedzę sobie oparta o brzeg brodzika, podczas gdy ona bawi się przednio…
Brodzik w Warszawiance ma też odpowiednio ciepłą wodę i to samo można powiedzieć o temperaturze powietrza w całej strefie basenowej – jest optymalna, wystarczająco ciepła. Piszę o tym dlatego, że zdarzały mi się wyjazdy do hoteli, w których temperatura powietrza na basenie była dla nas zbyt niska, co powodowało, że dziecko bardzo szybko marzło. Podobnie zdarzało się z temperaturą wody w brodzikach – nie zawsze temperatura takiej wody była odpowiednia. Zdarzało się nam korzystać zarówno z brodzików ze zbyt chłodną, jak i z brodzików ze zbyt gorącą wodą. W Warszawiance pod tym kątem jest po prostu idealnie. Dodatkową atrakcją dla mojej córeczki była rwąca rzeka. W ciasnym uścisku, dawałyśmy się ponieść jej nurtowi, śmiejąc się przy tym do rozpuku:).
Dla starszych dzieci Hotel przygotował ogromną, 90-metrową, krętą zjeżdżalnię z efektami multimedialnymi. Moja córeczka jest jeszcze na nią za mała, więc niestety nie mogłyśmy z niej korzystać. Dorośli mogą natomiast relaksować się w skalistej grocie – leżąc na kamiennych leżakach, skorzystać z łaźni parowej, sauny suchej czy bani z lodowatą wodą do chłodzenia ciała.
Po tych kilkugodzinnych wodnych szaleństwach, późnym popołudniem, byłyśmy tak zmęczone, że kolację zamówiłyśmy do pokoju:). Były to wyśmienite naleśniki z czekoladą.
Kolejny dzień zaczęłyśmy od pysznego śniadania w restauracji Mak’s serwowanego w formie bufetu szwedzkiego.
Tam naprawdę jest absolutnie wszystko, na co można mieć ochotę zaraz po przebudzeniu. Restauracja jest też na tyle duża, że nawet gdy Hotel jest pełny, na śniadaniu zupełnie tego nie czuć. Oferta posiłków jest bardzo bogata. Dla dzieci: naleśniki z owocami i czekoladą, duży wybór płatków na mleku, owoce w różnej postaci, świeże bułeczki, różne rodzaje chleba, jajecznica, kiełbaski, parówki, omlety i wiele innych… Po długim i leniwym śniadaniu, postanowiłyśmy wybrać się na plac zabaw, który znajduje się zaraz przy wejściu do Hotelu (Hotel ma dwa wejścia; Wejście, o którym wspomniałam jest bliżej Chaty Góralskiej). Jest tam plastikowy domek dla dzieci, huśtawka i duża konstrukcja z różnymi drabinkami, małą ścianką do wspinaczki i zjeżdżalnią.
Latem, gdy odwiedzaliśmy Hotel, zdarzało się, że na dużym placu, który znajduje się na przeciwko tego placu zabaw, znajdował się również sporych rozmiarów dmuchany plac zabaw – kolejna świetna rozrywka dla dzieci. Tym razem jednak go nie było.
Co jeszcze ma do zaoferowania Hotel? Gdy pogoda nie dopisuje, Warszawianka ma dla dzieci dwie propozycje: dla mniejszych dzieci wewnętrzną salę zabaw – Kiddi Room, a dla dzieci powyżej 4 roku życia specjalną, wydzieloną strefę zabaw – Kiddos. O tej drugiej niestety nie mogę napisać, ponieważ moje dzieci nie osiągnęły jeszcze takiego wieku.
Zamieszczę tylko kilka zdjęć zaczerpniętych ze strony internetowej Hotelu:
Natomiast regularnie bywaliśmy w tej sali zabaw dla mniejszych dzieci – Kiddi Room, szczególnie, gdy odwiedzaliśmy Hotel zimą. Dla mojej córeczki była to świetna zabawa, a dla dorosłego chwila wytchnienia:)
Poza atrakcjami dla dzieci, w Hotelu jest też sporo udogodnień dla dorosłych. Nie będę opisywać ich wszystkich w tym wpisie, uznałam jednak, że jak na fit-mamę przystało, powinnam obowiązkowo wspomnieć o hotelowej siłowni, z której korzystam zawsze, gdy odwiedzamy Warszawiankę całą rodziną.
Robimy wtedy z mężem trening osobno, na zmianę opiekując się dziećmi. Siłownia w mojej opinii jest wystarczająco dobrze wyposażona. Zaraz obok siłowni znajduje się sala fitness z rowerkami stacjonarnymi i stołem do ping ponga.
Jednak w trakcie naszej babskiej majówki bez żalu zrezygnowałam z treningu na siłowni, było w końcu tyle innych atrakcji…a najwspanialszą z nich była oczywiście możliwość spędzenia radosnych chwil tylko z córeczką.
***
To już wszystkie wspomnienia z tego niezapomnianego weekendu z moją małą towarzyszką.
Drogie Mamy, mam nadzieję, że zachęciłam Was nie tylko do odwiedzenia naszego ulubionego miejsca – Hotelu Warszawianka, ale również do organizowania tam “babskich” wypadów ze swoimi córkami:).
***
Czy wpis był interesujący i pomocny?
Czekam na Twoją opinię w komentarzach:)
obrazek wyróżniający: jestrudo.pl