Jestem mamą dwójki małych dzieci. “Regularnie” to ja jestem na placu zabaw, skaczę po kałużach i lepię babki z pasku. Prawie regularnie biegam, bo kocham biegać. A jeśli chodzi o codzienną pielęgnację mojej cery – tego chyba nigdy nie robiłam regularnie. Tak już mam. Były okresy, kiedy to makijaż zmywałam dziecięcym żelem do kąpieli, a na twarz nakładałam jakiś przypadkowy krem. Dlaczego postanowiłam to zmienić i kto mnie do tego przekonał?
Nigdy nie przywiązywałam wagi do codziennej pielęgnacji mojej cery, bo nigdy nie miałam poważniejszych problemów. Nie wiem co to trądzik, pryszcze, zaskórniki i inne przypadłości. Ale ponieważ lubię dbać o siebie i niestety lubię też “kupować” (ku rozpaczy mojego męża:), w mojej kosmetyczce zawsze można było znaleźć imponującą ilość zupełnie przypadkowych kosmetyków, kremów absolutnie niedostosowanych do mojego wieku, ale za to pięknie pachnących i ładnie zapakowanych – a wszystko przeróżnych marek, nierzadko wątpliwej jakości i najczęściej kupowane pod wpływem emocji.
Ostatnio trochę się to zmieniło (skończyłam 35 lat! To dobry moment! A może ostatni dzwonek?:). Zainwestowałam w cały zestaw kosmetyków Mary Kay i po raz pierwszy w życiu widziałam jakieś efekty. Zaczęłam też regularnie nakładać na twarz krem z wysokim filtrem.. wciąż jednak nie miałam żadnej wiedzy na temat mojej skóry i jej potrzeb…
Skłamałabym oczywiście mówiąc, że do tej pory nie dbałam o siebie. Zawsze, od kiedy pamiętam, starałam się dobrze wyglądać. Jednak do tej pory w mojej definicji “bycia zadbaną” mieścił się raczej codzienny makijaż niż właściwa pielęgnacja skóry. Dlaczego? Makijaż zawsze załatwiał sprawę i to szybko – 10 minut i wyglądałam świetnie! Nie było widać zmęczenia, szarej cery, czy cieni pod oczami.
Nie oszukujmy się jednak: jak zmywam z siebie swoje ulubione mazidła (zawsze MAC!), widzę w lustrze pierwsze (albo dziesiąte?;) zmarszczki i wierne mi od lat przebarwienia słoneczne, które zajmują przecież ponad połowę czoła.
Oczywiście nadal uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze, bo lubię siebie i podobam się sobie niezależnie od takich drobnych defektów. Niemniej jednak – jeśli mogłabym wyglądać lepiej, to czemu nie?
Fajnie byłoby czasem wyjść gdzieś bez make-upu i nadal wyglądać świetnie, prawda? Czy to możliwe w moim wieku (35 lat) i przy moim zmęczeniu (nieprzespane noce plus codzienna gonitwa z dwójką małych dzieci)…?
No i tak trafiłam do Skin Eksperta…
Skin Ekspert to Agnieszka Zielińska we własnej osobie! Autorka innowacyjnego projektu Beauty Code, czyli Kodeksu Piękna Każdej Kobiety. To po prostu “Chodakowska” od skóry i znana specjalista od kosmetyków i pielęgnacji, która uczy kobiety, jak dbać o swoją skórę i jak właściwie dobierać kosmetyki. Profesjonalistka, która wie, co warto kupić, a czego lepiej nie stosować. I która rzeczywiście potrafi określić potrzeby skóry, bo diagnozuje ją przy pomocy profesjonalnego sprzętu!
Dlatego swoją przygodę z profesjonalnym dbaniem o skórę postanowiłam zacząć właśnie od wizyty u Agnieszki.
Mam nadzieję, że nie jest za późno?!
No to zaczynamy!
Instytut Skin Eksperta mieści się przy ul. Wawelskiej w Warszawie. Pokój, w którym odbywają się konsultacje wygląda tak, jak na zdjęciach poniżej (chociaż na żywo jeszcze ładniej – ja i mój iphone nie robimy najlepszych zdjęć:).
Jest przyjemnie, elegancko i nowocześnie, a całe wnętrze idealnie współgra z profesjonalizmem, osobowością i temperamentem właścicielki.
Jak przebiegła wizyta?
Najpierw Agnieszka poprosiła, żebym opisała jej swoją skórę i jej problemy, a także określiła moje dotychczasowe zwyczaje dotyczące pielęgnacji cery. W trakcie tej części spotkania zadałam też Agnieszce sporo pytań (niekoniecznie mądrych;), na które Agnieszka cierpliwie odpowiadała. Przez cały czas robiła również dokładne notatki.
W dalszym kroku przeszłyśmy do kluczowej części spotkania – do analizy mojej skóry przy pomocy specjalistycznego sprzętu, który miał pokazać co się dzieje na jej powierzchni i pod nią.
I to mnie naprawdę przekonało. Agnieszka “nie wróży z fusów”, tylko rzeczywiście fachowo diagnozuje skórę.
Na poniższych zdjęciach widzicie moją twarz poddaną analizie pod różnym kątem: przebarwień, zmarszczek, naczynek, itd. Wygląda to naprawdę profesjonalnie, ale i … paskudnie! To chyba moje najgorsze zdjęcia ever;)
Ta maszyna to “Visia”. Co ciekawe, urządzenie to zostało pierwotnie wymyślone przez NASA, by sprawdzić jak zmienia się skóra astronautów w przestrzeni kosmicznej. W ciągu kolejnych lat stało się profesjonalnym i zaawansowanym sprzętem pokazującym nie tylko poziom nawilżenia czy sebum, ale zaczerwienienia, przebarwienia na powierzchni skóry. Maszyna umożliwia także powiększenie skóry i zobaczenie np. jak wyglądają ujścia naszych mieszków włosowych (porów) – co jest ważne w kontekście skóry z tendencją do zatykania czy stanów zapalnych.
Dzięki temu analiza skóry jest dokładniejsza i umożliwia dobranie bardziej skutecznej pielęgnacji.
Zdjęcia wykonane tym sprzętem zostają zapisane w specjalnym programie. Dzięki temu można potem porównać efekty pielęgnacji i zmiany zachodzące na skórze w danym okresie czasu.
Co wykazała diagnostyka?
Hmm… efekty tej diagnostyki nie były dla mnie zbyt optymistyczne. Okazało się, że przez ostatnie lata mocno zaniedbałam swoją cerę – mam np. więcej zmarszczek niż przeciętna kobieta w moim wieku.
Trochę mnie to zdziwiło, zawsze przecież wklepywałam w swoją twarz jakieś specyfiki. I to nawet czasem takie z wyższej półki. Myślę nawet, że z uwagi na mój lekki zakupoholizm, na przestrzeni ostatnich lat wsmarowałam w swoją buzię więcej specyfików niż przeciętna Polka. Z tego płynie jeden prosty wniosek.
Nie jest tu ważna ilość kosmetyków, a ich jakość. Nie jest ważna marka kosmetyku, a jego skład. A i sam skład również nic nie zdziała, jeśli nie jest dostosowany do Twojej skóry. Dopóki nie zdiagnozujesz swojej skóry, nie będziesz wiedzieć, co jest dla niej właściwe.
Dlaczego zatem warto wybrać się do Skin Eksperta?
Od Agnieszki dostałam nie tylko wynik diagnozy mojej skóry. Najważniejsze, co otrzymałam, to lista kosmetyków, które powinnam stosować na dzień i na noc wraz z dokładną instrukcją ich aplikacji.
A to, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, to fakt, że kosmetyki te nie były jakoś horrendalnie drogie. Zapłaciłam za nie wszystkie ok. 300 zł i wszystkie były do kupienia w Superpharm.
Od Agnieszki wyszłam także z obietnicą kontaktu mailowego i telefonicznego w razie potrzeby w celu omówienia pierwszych efektów pielęgnacji.
No i zaczęło się!
Sama pielęgnacja to dla mnie istne novum. Nigdy nie nakładałam na twarz aż tylu kosmetyków na raz. Jestem obecnie w drugiej dobie nowej pielęgnacji. Na pewno muszę się do tego przyzwyczaić. Ale czego się nie robi dla urody!;).
Moja kolejna wizyta u Skin Eksperta za trzy miesiące. Będziemy wtedy oceniać efekty pielęgnacji i dostanę kolejne zalecenia pielęgnacyjne na przyszłość.
Na razie jestem pełna entuzjazmu, a o efektach pielęgnacji będę informować Was w kolejnym wpisie.
***
Zapraszam do komentowania! Kontakt do Agnieszki znajdziecie na jej stronie:
Skin Ekspert Agnieszka Zielińska
Zapisy do Agnieszki:
Zapisy online do Skin Eksperta
3 komentarze
Byłam u Agnieszki – mojej skin ekspertki już dwa razy. Załuję ze wcześniej nie wiedziałam o jej istnieniu. Każdemu polecam konsultację, bo efekty pielegnacji, krok po kroku ustalone przez skin ekspertkę, są powalające. A sama pielęgnacją to rytuał.
Dzięki Agnieszko za komentarz:) Podzielam Twoją opinię:) Stosuję pielęgnację zaproponowaną przez Agnieszkę przecież od niedawna, ale już widzę efekty!
Nie znalazłam na blogu kolejnego wpisu z opisem efektów działania zapisanej pielęgnacji. Czy będzie podsumowanie?