Drogie Mamy, na pewno nie raz z powodu czyjejś opinii czułyście się źle, podawałyście w wątpliwość raz podjęte decyzje i zastanawiałyście się, czy na pewno właściwie postępujecie. Krytyka innych, a w szczególności ta dotycząca tej naszej najważniejszej życiowej roli – roli mamy, potrafi być szczególnie bolesna. Jak nie przejmować się opinią innych? I robić rzeczywiście to, co właściwe w danej sytuacji?
Do podjęcia dyskusji w tym temacie zainspirował mnie ważny dylemat, przed jakim często stoją młode mamy, a który jest zaczątkiem wielu przykrych opinii i ostrej krytyki ze strony otoczenia: wracać do pracy tuż po urodzeniu dziecka, czy dopiero za pół roku / rok, a może w ogóle nie wracać? Co właściwie trzeba zrobić, żeby było dobrze, jakie postępowanie jest w takiej sytuacji właściwe? Stawiać na dom, czy na pracę? Dla każdej mamy to bardzo ważny i nierzadko również stresujący temat.
Droga Mamo, a jaki ty wybrałaś model życia po urodzeniu dziecka?
I dlaczego zły?
Co mam na myśli mówiąc zły? Chcę Cię trochę zaintrygować. Ja wcale nie uważam, że źle wybrałaś. Chcę pokazać, że prawdopodobnie niezależnie od tego, jaki kierunek obrałaś, niektórzy z Twojego najbliższego otoczenia skrytykują Twój wybór.
Przyjrzyjmy się temu teraz trochę żartobliwie:
Przyjmijmy, że podjęłaś decyzję, że „zostajesz w domu z dzieckiem”… przez najbliższy rok, może dwa, a może w ogóle nigdy nie wrócisz do pracy zawodowej…?
Z całą pewnością spotkasz się z opinią, że to nie jest dobra decyzja, że niezależność finansowa na każdym etapie życia do podstawa (!), że jak teraz nie wrócisz do pracy, to już pewnie nigdy nie wrócisz. A za Twoimi plecami dodatkowo będą mówić, że Twój ambitny partner nie będzie zadowolony: nie dość, że żyje pod ogromną presją finansową utrzymania całej rodziny, to jeszcze przestaniesz być dla niego atrakcyjna, skoro tylko siedzisz w domu. O czym będzie z Tobą rozmawiał? Będą również mówić, że pewnie nie jesteś zbyt pracowita, skoro wolisz siedzieć cały dzień w domu i nic nie robić (o!).
Podsumowując, Twoje otoczenie przypnie Ci etykietkę leniwej kury domowej! (tak, tak, tak!).
Albo załóżmy, że bardzo szybko po urodzeniu dziecka wróciłaś do pracy zawodowej…
Z jakimi opiniami wtedy się spotkasz? Powiedzą, że Twoja decyzja była bardzo nieodpowiedzialna: jak możesz na cały dzień zostawiać takie malutkie dziecko pod opieką obcej osoby? Czy Twoje cele zawodowe są naprawdę tego warte? Przecież to się z pewnością odbije na psychice dziecka! A za Twoimi plecami dodatkowo będą szeptać, że jest naprawdę duże ryzyko, że Twój zaniedbany mąż tego nie wytrzyma, zobaczysz, że odejdzie kiedyś do ciepłej, oddanej kobiety, która pokaże, mu czym jest prawdziwe ognisko domowe.
Podsumowując, bezlitosne otoczenie umieściło Cię w kategorii złych korpomatek karierowiczek (o właśnie tak!).
Albo jeszcze inaczej: zrobisz tak jak ja!;): wrócisz do pracy na 3/5 etatu (albo inny ułamek) po roku (albo po innym czasie) urlopu macierzyńsko-rodzicielskiego.
A co na to Twoje otoczenie? (uwaga! Znam to z autopsji;).
Otoczenie wtedy głupieje i samo nie wie, co uważa;). Jedni będą się dziwić i pytać, czemu Ty właściwie wróciłaś do pracy, przecież mogłaś jeszcze nie wracać? Będą analizować, czy i dlaczego nie szkoda Ci tego najpiękniejszego czasu z dzieckiem? Przecież dopiero co skończyło roczek? Zaraz pierwszy kroczek….
Czasem jednak spotkasz się z innymi opiniami: ponad rok przerwy od pracy – strasznie długo nie wracałaś, nie bałaś się, że wypadniesz z rynku? Przyznaj: nie chciało Ci się wracać do pracy? Fajnie tak z dzieckiem siedzieć i nic nie robić? A teraz jeszcze ten niepełny etat: nie boisz się, że Cię zwolnią?
Podsumowując: tak się starałaś, kombinowałaś, a jesteś po prostu trochę leniwą kurą domową, a trochę złą korpomatką karierowiczką (właśnie tak!!!).
Znacie to skądś? Myślę, że tak. Wygląda na to, że czego byśmy nie zrobiły, jakiej byśmy nie podjęły decyzji w kwestii podziału naszego czasu pomiędzy dom i pracę, jak bardzo byśmy nie próbowały utrzymać proporcji work-life balance na właściwym poziomie – zawsze spotkamy się z krytyką.
Ponieważ jestem gdzieś pośrodku pomiędzy tymi dwoma modelami: bo ani nie zostałam całkowicie w domu, ani nie rzuciłam się w wir pełnoetatowej pracy zaraz po urodzeniu dziecka, mogę Was zapewnić, że nie istnieje sytuacja, w której zyskasz aprobatę otoczenia.
Nawet teraz, mimo, że przebywam na urlopie rodzicielskim po urodzeniu drugiego dziecka, zdarza mi się spotkać z opinią, że zbyt mało czasu spędzam z pierwszym dzieckiem (chodzi do przedszkola, plus czasem mam coś do zrobienia, o zgrozo, dla siebie(!) więc tych kilka godzin dziennie czasem wypada nam ze wspólnego czasu, więc może nie jest jednak tak dobrze, jak mi się wydaje?).
Na pewno każda z Was nie raz słyszy podobne opinie. I to: od najbliższych, od przyjaciół, od innych mam. Dlaczego to sobie robimy? To jest zamknięte koło: ja jestem oceniana / krytykowana, zaczynam oceniać / krytykować innych, żeby usprawiedliwić swoją sytuację. Co zatem trzeba zrobić?
Po pierwsze, trzeba to w końcu przerwać.
Przestać się nieustannie porównywać i oceniać. Każda z nas wybiera taki model życia, który jest najlepszy dla niej i jej rodziny. Nie ma dwóch takich samych sytuacji. Nie mów: „ja na jej miejscu”, bo nigdy nie będziesz na jej miejscu. Co więcej, nie wiesz, jak to naprawdę jest być „na jej miejscu”.
Ty siedź na swoim miejscu, postępuj w zgodzie ze swoimi wartościami, bądź wierna ustalonym priorytetom i raz na zawsze przestań się porównywać, uwolnij się od presji otoczenia i od przymusu oceniania innych i mówienia im co mają robić.
Aby to przerwać, musimy rozprawić się z dwoma sprawami: Twoją krytyką wymierzaną w innych oraz krytyką innych uderzającą w Ciebie.
Przestań krytykować…
Zacznijmy od tego nad czym łatwiej zapanować – od Twojej krytyki wymierzonej w innych. To naprawdę da się zmienić. Możesz przecież postanowić, że spróbujesz więcej tego nie robić, że nie będziesz negatywnie oceniać i krytykować innych. Wiadomo, że czasem dasz się wciągnąć w jakąś bzdurną dyskusję, ale przynajmniej postaraj się ograniczyć takie zachowania. Co ty na to? Przecież mówienie o kimś źle obniża nastrój przede wszystkim Tobie (jak trafisz na mądrego przeciwnika, to Twoja krytyka spłynie po nim jak po kaczce). Powoduje, że w głowie masz negatywny przekaz i zamiast skupiać się na swoim życiu i właściwym działaniu, tracisz czas i energię (jeśli w grę wchodzą emocje) na czcze gadanie, które może co najwyżej sprawić komuś przykrość (albo i nie). Zapewniam Cię, że ludzie, którzy nagminnie obmawiają innych, którzy mówią o innych źle, nie szczędząc ostrej krytyki, są zwyczajnie sfrustrowani własnym życiem i próbują sobie poprawić nastrój cudzym kosztem. Nie chcesz chyba zaliczać się do tej grupy, prawda? My – Mamy powinnyśmy się wspierać. Spróbuj wyjść z takiego założenia. A po drugie, mówiąc o kimś źle, wysyłasz w świat „negatywną energię”, która do Ciebie wróci i za chwilę sam będziesz adresatem podobnej krytyki z innej strony.
Trzeba zatem spróbować mówić o ludziach dobre rzeczy, wypowiadać budujące opinie na temat innych mam, a jeśli naprawdę nie przychodzi Ci nic dobrego na czyjś temat, to po prostu nie mów nic. Staraj się wysyłać w świat tylko dobrą energię. I dbać o pozytywny stan umysłu. Dlaczego? Uważam, że dopiero z poziomu spokoju, dobrego samopoczucia i zadowolenia można kreować naprawdę szczęśliwe życie, realizować plany i spełniać marzenia.
Co o tym sądzisz? To chyba dobry pomysł.
A teraz przejdźmy do trudniejszej kwestii – jak przestać przejmować się opinią innych?
Ustal własne priorytety..
Po pierwsze ustal sobie priorytety – co jest dla Ciebie w życiu ważne, co się dla Ciebie liczy, co sprawia, że jesteś szczęśliwa. Zastanów się, kiedy jesteś najlepszą mamą?
Jeśli dla Twojej równowagi psychicznej niezbędne jest, żebyś realizowała się zawodowo, wracaj do pracy, kiedy chcesz! I nie przejmuj się opinią innych. To jest Twoja sprawa. Sfrustrowana mama nie jest dobrą mamą. Jeśli będziesz spełniona i szczęśliwa, Twoje dziecko to odczuje i też będzie szczęśliwe, nawet, jeśli poświęcisz mu mniej czasu. Jeśli w tym krótkim czasie będziesz radosną, uśmiechniętą mamą, Twoje dziecko odwzajemni Twoje emocje. Dzieci niczym barometr reagują na każde napięcie. Podświadomie odbierają każdą naszą emocję.
Jeśli jesteś świetną gospodynią, znakomicie gotujesz i najlepiej realizujesz się w roli mamy, pozostań przy tej roli (jeśli oczywiście finansowo możesz sobie na to pozwolić), bo wtedy właśnie będziesz szczęśliwa i będziesz najlepszą mamą na świecie.
To Ty wiesz, co jest najlepsze dla Ciebie i najwłaściwsze dla Twojej rodziny. Pomijając patologie, każda mama kocha swoje dzieci nad życie i chce dla nich jak najlepiej, nie znaczy to jednak, że wraz z pojawieniem się dziecka znikają jej potrzeby i zamierają pasje. Przecież po narodzinach dziecka możesz nadal być sobą. Wiadomo oczywiście, że nie obędzie się bez sporych wyrzeczeń, ale nie ma potrzeby, żebyś musiała całkowicie rezygnować z siebie.
Czyli po pierwsze priorytety. Ale zrób to bardzo dokładnie. Najlepiej wypisz je na kartce. Umieść na liście wszystkie ważne dla Ciebie aspekty życia, również to, co lubisz robić. Biegasz? Uwzględnij bieganie. Jeśli trenujesz zawodowo być może bieganie będzie na Twojej liście przed pracą, jeśli biegasz amatorsko pewnie będzie na liście trochę niżej. Jak już to zrobisz, będziesz doskonale wiedziała, jak powinnaś postępować, żeby być w zgodzie z własnym, wewnętrznym kompasem.
Jeśli zależy Ci zarówno na pracy zawodowej, jak i na tym, aby każdego dnia kilka radosnych godzin spędzić z dzieciakami – rób tak. Nie daj sobie wmówić, że powinnaś spędzać więcej czasu z dziećmi, albo więcej czasu w pracy. Ty sama wiesz, co jest dla Was najwłaściwsze, bo jasno ustaliłaś swoje priorytety.
Zmień punkt koncentracji uwagi…
Jak już ustalisz priorytety, obiecaj sobie, że będziesz koncentrować się wyłącznie na tym, co dla Ciebie ważne, będziesz miała w głowie kolejne plany (rodzinne, zawodowe, prywatne), skupisz się na działaniu i na czerpaniu przyjemności i satysfakcji z jedynego właściwego działania – bo zgodnego z własnymi wartościami. Masz mieć w głowie swoje plany, a nie opinie innych. To brzmi banalnie, ale jest bardzo ważne. Pozwól mi proszę wyjaśnić.
Ludzie gadają i będą gadać na Twój temat, najczęściej bzdury. A im bardziej sfrustrowani i niezadowoleni są z własnego życia, tym bardziej będą próbowali obniżyć Twój nastrój.
Nie masz jednak wpływu na to, co mówią inni, niech więc gadają sobie dalej, ile chcą! I co chcą! Nie próbuj przypadkiem tego zmieniać. Ty bądź ponad tym. Nie próbuj z nimi dyskutować. Kłótnie, planowanie zemsty, odgrywanie się, kreowanie w głowie kolejnych scenariuszy, jak to następnym razem się odegrasz, też obniżają Twój nastrój, a tym samym jakość Twojego życia. Ty masz być szczęśliwa i robić swoje. Zacznij działać w swoim kręgu wpływu. Nie masz wpływu na to, co uważa Kowalska. Skup się na tym, co zależy od Ciebie. Na Twoich planach, na tym, co jest dobre dla Ciebie i Twojej rodziny. Twój nastrój i Twoje samopoczucie mają zależeć od Ciebie, a nie od tego, co powiedziała jakaś Kowalska.
Jak to zrobić? Przypomnij sobie swoje priorytety, miej w głowie swoje plany, a nie tę krzywdzącą opinię. Człowiek nie jest w stanie być równocześnie w pełni skoncentrowany na kilku tematach. Jak magluję w głowie krzywdzącą opinię Kowalskiej, nakręcając się niemiłosiernie i planując w głowie “zemstę”, której oczywiście nigdy nie wykonam…nie mogę równocześnie z pasją oddawać się planowaniu fajnego urlopu z mężem, czy kolejnego rozdziału pisanej przeze mnie książki.
Najlepszą metodą, aby krytyka nie popsuła Ci humoru jest nie koncentrowanie się na niej.
Co więcej, emocja w Twojej głowie powstaje dopiero, jak pojawi się ocena danej sytuacji.
Jeśli Ty sama nie ocenisz w głowie zasłyszanej opinii, ta nie ma prawa Cię urazić.
Czujesz się źle dopiero wtedy, gdy dokonasz oceny, np. powtórzysz sobie kilka razy w głowie: „jakie to było niegrzeczne, niedelikatne, nie w porządku”.
Więc po pierwsze nie „wpuszczaj tej opinii do środka”, tj. nie poświęcaj jej uwagi. To na czym się koncentrujemy, urasta w naszych głowach i zyskuje na znaczeniu.
A po drugie nie oceniaj, nie osądzaj przekazu, który do Ciebie dociera.
Wyobraź sobie, że cudza opinia to neutralna i nieistotna myśl, która przelatuje gdzieś obok, niczym mały liść na wietrze. Postanów sobie, że nie będziesz jej oceniać i wałkować w głowie, tylko natychmiast, jak coś takiego usłyszysz, skupisz się na swoich planach.
Na rzeczach, które są dla Ciebie ważne.
Na sprawach, które kochasz i które Cię uskrzydlają.
To działa. Spróbuj.
Wtedy emocja w Tobie nie powstanie albo, jeśli nawet powstanie, będzie nieistotna.
Pamiętasz może okresy w życiu, gdy byłaś tak zapracowana, że naprawdę nie zwracałaś uwagi na cudze gadanie? Załóżmy, że nie lubisz swojej teściowej. Pamiętasz czas, kiedy byłaś tak zapracowana, że nie kłóciłaś się z teściową? Teściowa była pewnie równie wredna;), jak teraz, tyle, że nie miałaś czasu analizować tego co mówiła. Miałaś tyle na głowie, że nie było tam miejsca na rozważanie rodzinnych sprzeczek.
A jeśli nie miałaś ich w głowie, one nie miały szans wpłynąć na Twój nastrój.
A działo się tak dlatego, że byłaś skoncentrowana na czymś innym, nie dopuściłaś do osądzania we własnej głowie i analizowania negatywnego przekazu i tym samym nie powstały w Tobie negatywne emocje.
Pamiętaj, że to, na czym się koncentrujesz urasta w Twojej głowie i zyskuje na wartości.
Skoncentruj się zatem na rzeczach, które Cię cieszą, które umacniają w Tobie dobry nastrój. U mnie ta metoda działa. Przenosząc uwagę na obszar, który daje mi radość, potrafię pozostać obojętna na nieżyczliwą krytykę. Oczywiście nie zawsze, ale wychodzi mi to coraz lepiej.
Podsumowując:
- spróbuj postanowić, że postarasz się nie krytykować, nie oceniać innych i zadbasz o jakość swoich myśli i pozytywny stan umysłu – to będzie Twój fundament;
- ustalisz swoje własne priorytety – co jest dla Ciebie w życiu najważniejsze? Co sprawia Ci największą radość? Bez czego nie potrafisz się obejść? Co sprawia, że jesteś szczęśliwa? Zastanów się, kiedy jesteś najlepszą mamą? I zacznij działać zgodnie ze swoim wewnętrznym kompasem;
- zmienisz punkt koncentracji uwagi, tj. nie będziesz oceniać, rozważać i wałkować w głowie zasłyszanych opinii, tylko natychmiast skupisz się na własnych planach i na czerpaniu przyjemności i satysfakcji z jedynego właściwego działania – bo zgodnego z własnymi wartościami i priorytetami.
I pamiętaj, że Ty sama najlepiej wiesz, co powinnaś robić. Sama wiesz, kiedy jesteś najlepszą mamą i żoną. I sama wiesz, czy i kiedy powinnaś wrócić do pracy i jak postępować, aby w ostatecznym rozrachunku Twoja rodzina była jak najszczęśliwsza. Idź do przodu. Nie zwalniaj, ani nie zawracaj z tego powodu, że ktoś ma inne zdanie. Rób po prostu swoje.
I bądź szczęśliwa.
***
Czy podobał Ci się ten wpis? Był dla Ciebie wartościowy?
Jak Ty radzisz sobie z krytyką?
Napisz w komentarzu:)
obrazek wyróżniający: jestrudo.pl